Posty

Po świętach

 Hej, to był szalony czas. Dużo pracy, przygotowań samych pyszności i obżarstwa. Utyłam to fakt ale i tak jestem na minusie odkąd zaczęłam odchudzanie. Dzisiaj waga wskazała 58,1 kg. Czyli bez tragedi. Do nowego roku powinnam zejść poniżej 58 kg nie głodząc się. W domu wciąż jest ogrom pyszności - które notabene sama przygotowywałam a teraz są moją pokusą. Dzisiaj zaczynam już delikatnie wracać na dobre tory. Śniadanie - owsianka z połową skyra + winogrona, zjadłam też dwa kawałki ciasta - trochę żałuję no ale teraz to już nie ma znaczenia. Dzisiaj idę do pracy dopiero o 12 do 17 i stąd ten post. Dzisiaj też pierwszy raz od czwartku sobie poćwiczyłam przez co czuję się o wiele lepiej. Choć nadal czuję się ociężała po świątecznym jedzeniu i dzisiejszym sytym śniadaniu. Na dzisiaj mam w planach zjeść jeszcze 3 marchewki, jabłko i mandarynkę jako przekąski bo trochę  pewnie rozciągnął mi się żołądek i będzie mi doskwierał głód. Na kolację z kolei zrobię sobie pewnie zwykłą owsiankę lub sa

Permanentne rozdrażnienie

 Hej, jestem ostatnio tak rozdrażniona wszystkim - ciągłymi próbami kontrolowania mojego życia przez matkę, ciągłymi zastępstwami w szkole za nauczycieli w ramach moich godzin pedagoga przez co nie mam czasu na wykonywanie obowiązków pedagoga i muszę to zabierać do domu, przeziębienie i jeszcze zbliżający się okres. Przez to złamałam swoją dietę - ale już wróciłam na dobry tor. Waga wskazuje na 56,8 kg więc nie jest źle. Rozważam kupno Senefolu na przeczyszczenie by przed wigilią go zarzyć - jeszcze w piątek po pracy żeby bolał mnie brzuch i w domu widzieli, że mam problemy żołądkowe i dali mi spokój z tym, że nie jem i ostatnio schudłam. A może mojego M namówiłabym do pojechania jutro do apteki bo i tak mamy jechać na zakupy i kupić tabletki i zażyć je już  w małej dawce już w ten weekend - tak z 6 tabletek z soboty na niedzielę? Nie wiem czy się odważę bo w pracy będzie przed świętami ciężki tydzień - codziennie po 8-10 godzin w szkole (bo zastępstwa) gdzie ciągle coś się dzieje i je

Postepy

 Hej,  jak zwykle z opóźnieniem bo jak zwykle sporo się dzieje. Dodatkowo znowu mnie coś rozkłada - katar, zatoki, ból gardła. Coś okropnego - dobrze, że dzisiaj sobota to może się trochę podkuruję. Niestety oznacza to, że w tym tygodniu nie zobaczę się z moim M. Zamierzam ogarnąć sobie rzeczy na przyszły tydzień żeby przyszły weekend mieć tylko dla niego. Mam tylko na dzieję, że wyzdrowieję. Ważyłam się dzisiaj. Waga wskazała 56,7 kg. Jest postęp. Od początku mojego dietowania spadło już 4,6 kg. Więc super - więcej niż zamierzałam na początku. A do świąt jeszcze dwa tygodnie. Więc mam nowy cel - zejść do świąt do 56,00 kg. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zrobiłam w końcu pomiary ciała. Przez 16 dni zleciało mi ok 10 cm z obwwodów z czego się bardzo cieszę. ramie: 25 cm (-1) talia - 67 cm (-3) pępęk - 74 cm (-4) biodra - 91 cm (-2) łydka - 35,5 (-.05) Najwięcej spadło mi z lini pępka - tam gdzie mam tendencje do odkładania się tłuszczu - boczki. Święta już za dwa tygodnie ale bym sobie

Animacje dla dzieci

 Hej, jak zwykle piszę na szybko. Ostatnio ciągle jestem w niedoczasie. Jednak wolę to niż ograniczyć kontakt z moim M. I mam też wtedy mniej czasu na jedzenie. Z piątku na sobotę byliśmy razem plus ponad połowę soboty. Z racji mojej choroby niewidzieliśmy się ze dwa tygodnie - bo M mieszka daleko i wraca tylko na weekendy. Później zapupy z rodzicami i młodszymi braćmi - bite trzy godziny wyjęte z życia. Jedyny plus, że udało mi się już kupić prezent świąteczny dla jedenej z dziewczynek  z rodziny. I dla siebie nowe spodnie z sinsay. Jestem bardzo z nich zadowolona bo nie wyglądam w nich jak wieloryb.  Idę dzisiaj jako animator dla dzieci na imprezę z okazji chrzcin - trochę się denerwuję bo to pierwszy raz tak na poważnie w celach zarobkowych. Dostanę 150 zł za 2 godziny zabawy z dziećmi. Mam nadzieję, że im się spodoba to co mam przygotowane dla dzieciaków. Ceny za 2 godziny animacji wachają się międy 200-300 zł, ale że ja nie mam aż tak dużego doświadczenia to na razie 150 zł. I tak

Dużo za dużo

 Hej, dużo za dużo u mnie się dzieje. W pracy dużo rzeczy do ogarnięcia. Nowe sprawy wyskakują niczym królik z kapelusza magika. Dodatkowo sama dokładam sobie roboty świadomie i trochę z konformizmu, ale i chęci zarobku. W niedzielę idę jako animator na chrzciny i się stresuję bo to będzie mój taki pierwszy raz na poważnie. Co do diety to wczoraj wieczorem nawaliłam. Wczoraj waga wskazała już 57,6 kg jednak to spartoliłam. Dzisiaj nawet nie chciałam się ważyć żeby sobie nie utrudniać bo na pewno treść jelitowa swoje zrobiła. Miałam napad ale taki inny. Spowodowany lękiem o zdrowie. Pociekła mi wczoraj krew z nosa - przestraszyłam się. Bo u mnie w przeszłości często występowały krwotoki z nosa trudne do zatamowania. Więc poszło: kajzerka z twarożkiem, sałatka z olejem smakowym, skyr jagodowy i pół paczki wafli ryżowych z połową słoika dźemu truskawkowego. No i jeszcze landrynki z nadzieniem owocowym. Masakra. Rano owsianka a w pracy dwie marchewki. Dzisiaj wracam na dobre tory - śniadan

Pada śnieg! (w listopadzie)

 Hej, cóż za cudowna pogoda! Pada śnieg - czuję już ten świąteczny klimat, napadało naprawdę sporo. Nawet w pracy zaczęło się trochę lepiej układać. W tym roku prócz w przedszkolu pracuję także jako pedagog szkolny. Pilne sprawy roziązane. Jedyne co mi psuje humor to moje zdrowie. Okropny ból gardła przy przełykaniu, chrypa - co przyt moim zawodzie jest dużym utrudnieniem. Zapisałam się na dzisiaj do lekaża z tym bo to już trzeci raz od połowy września kiedy mam niemiłosierny ból gardła utrudniający przełykanie i nalot na migdałkach. Dodatkowo problemy z kolanem po kontuzji - nie mogę za bardzo ćwiczyć i się wyżyć. Ale trzeba się cieszyć z tego co jest.                                                                                                     Jeśli chodzi o wagę to dzisiaj skazuje 58,3 kg. Spadek - 0,2 kg od zakończenia diety owsianej. Nie jest źle, choć pewnie nie uda mi się zrzucić do 57,5 kg jak to sobie założyłam ale dobrze, że nie poszło do góry gdy włączyłam inne produkt

Dieta owsiankowa ciąg dalszy

 Hej,  miałam pisać na bieżąco odnośnie progresu wagowego jeśli chodzi o moją dietę owsianą, którą miałam prowadzić od poniedziałku do piątku. I prowadzę. Co do pisania to życie weryfikuje plany. Był taki zwał rzeczy do zrobienia do pracy plus obowiązki w domu, że odpuściłam pisanie. Wolałam te 10-15 minut poświęcić na ćwiczenia. Dzisiaj piszę na szybko przed pracą bo wieczorem  muszę trochę ogarnąć w domu a potem jadę do mojego M. Dobrze mi to zrobi, bo ten tydzień przez sytuację w pracy mocno siadł mi na psychikę. Jedyną radością były każdego dnia mniejsze cyfry na wadze. Tak - mniejsze. Udało się zejść z wagi poniżej założonych 60 kg. Odżywiałam się osianką na mleku roślinnym (około 100 -150 g płatków owsianych na 1 litr mleka sojowego/ryżowego czasem z łyżeczką dżemu dla samku). Dodatkowo na przegryzkę były marchewki max 2 sztuki na dzień i łącznie ze 4 małe mandarynki, jeden pomidor i trochę jarmużu bo te rzeczy by mi się po prostu zmarnowały a niecierpię marnowania żywności. Poni